niedziela, 30 września 2018

2018.09.23 - XXIII Festiwal Górski - Salomon Annapurna Run - Lądek Zdrój

Witajcie drogie Dziki,

Festiwal Górski im. Andrzeja Zawady to najstarsza i chyba posiadająca największy rozmach impreza o tematyce górskiej w naszym kraju. Niewątpliwie rangę nadaje jej również ceremonia wręczenia najważniejszej na świecie nagrody wspinaczkowej, jakim niewątpliwie są "Złote Czekany". Oprócz ceremonii, w programie festiwalu są projekcje filmów o tematyce górskiej, spotkania ze sławami świata gór, warsztaty, prelekcje, zawody wspinaczkowe oraz biegowe. W tym roku fundacja "Biegu Rzeźnika" zorganizowała dwa biegi przełajowe - Brubeck Everest Run oraz Salomon Annapurna Run. Koncepcja całego cyklu zawodów nawiązuje do korony Himalajów i Karakorum, poszczególne biegi mają dystanse skrojone tak aby pokrywały się one z wysokością ośmiotysięcznika, którego nazwa figuruje w danym biegu.


W tą piękną wrześniową niedziele pojawiamy się (ja i moja wspaniała małżonka Anna) w Lądku Zdroju z samego rana, to jest chwilę po godzinie 9:00. Renatkę parkujemy w okolicy parku zdrojowego, a następnie odszukujemy biuro zawodów, gdzie odbieramy wcześniej opłacony pakiet startowy. Już na wstępie spotykamy Kingę Baranowską, a następnie Piotra Pustelnika, udzielających się podczas publicznego czytania jakiejś książki górskiej. Festiwal to również okazja do prezentacji i sprzedaży produktów outdorowych, swoje stoisko wystawia każda licząca się w branży marka. Na jednym z takich stoisk spotykamy Denisa Urubko z któremu ściskamy rękę oraz zamieniamy kilka słów. Do biegu pozostaje jeszcze chwila, którą poświęcamy na konsumpcje musu brzoskwiniowego, pysznego brownie oraz krótką rozgrzewkę.

 

Sam bieg, początkowo prowadzi malowniczymi uliczkami uzdrowiska, by następnie skręcić w nartostradę i ostrym podbiegiem wzdłuż wyciągu wynieść na w okalające Lądek Zdrój góry. Trasa w segmencie leśnym przygotowana wyśmienicie, gęsto znakowana szarfami oraz strzałkami. Po początkowym podbiegu profil łagodnieje, by cyklicznie przyjemne podbiegi przeplatać zbiegami. Złota polska jesień nadaje biegowi niezwykle malowniczy charakter, są momenty kiedy nie wiem, czy euforia, którą odczuwam i która mnie niesie, spowodowana jest około biegową adrenaliną, czy też niesamowitą urodą otaczającej mnie przyrody. Feeria barw i kolorów, mocno wyczuwalna woń jesiennego lasu oraz fajna atmosfera podczas biegu, powodują, że nawet nie wiem kiedy wpadam na metę i zaraz momentalnie żałuje, że bieg nie był dłuższy. Na pamiątkę biegu otrzymuję piękny medal, odlany na kształt karabinka wspinaczkowego typu HMS.

 
 

Wracam do auta, celem przebrania mniej biegowego ubrania, a następnie udajemy się w sektor festiwalu, w którym koncentruje się cała gastronomia w postaci food trucków. W ramach nagrody dostaje od Ani dużego wołowego hamburgera oraz dwa, wyprodukowane na okoliczność festiwalu piwa. Na deser testujemy jeszcze ogromne pierogi - czebureki, ale osobiście nie przypadają mi do gustu. Nasze bytowanie na festiwalu kończymy małym tourne po stoiskach marek outodorowych, gdzie dokonujemy małych zakupów.

 

Podsumowując cały event, który dla nas, skoncentrował się na części biegowej mogę powiedzieć, że był on bardzo udany, warto było przejechać ponad dwieście by pobiegać te kilka kilometrów w tak epickiej atmosferze oraz malowniczej okolicy. Sam festiwal, to świetna okazja by spotkać wielkich świata gór, uczestniczyć w ciekawych warsztatach, posłuchać prelekcji, czy zapoznać się z nowinkami prezentowanymi przez wiodące marki górskie.

Tradycyjnie zapraszamy do galerii zdjęć:


Pozdrawiam,
Maciek


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz