poniedziałek, 19 listopada 2018

2018.11.10 - Gaiki

Witajcie drogie Dziki,

Przeddzień narodowego święta postanowiliśmy wykorzystać na małą wycieczkę w zachodnią cześć Beskidu Małego. Wycieczka niezbyt wymagająca, bo dzień krótkawy, a i nie tylko trasa miała być, o czym później, jedyną atrakcją naszego wyjazdu.

Jako, że do pokonania samochodem mamy tylko około sto kilometrów, z domu wyruszamy stosunkowo późno bo tuż po 8:00 godzinie. Rozpoczynamy we dwoję, ja oraz moja czcigodna małżonka Ania, by już po kilkunastu minutach powiększyć zespół o Basię, Marcina i młodą turystkę Zosię. To właśnie obecność tej uroczej, niespełna sześcioletniej osóbki, wyznacza nasz dzisiejszy zasięg oraz profil obranej trasy.

Po małych perypetiach związanych z szukaniem objazdu zamkniętej, remontowanej drogi, w Międzybrodziu Bielskim meldujemy się około godziny 10:30. Samochód zostawiamy na przydrożnym, niestrzeżonym parkingu nieopodal szlaku wiodącego w kierunku Chrobaczej Łąki. 




Od razu po wyjściu z auta, witani jesteśmy pięknym, późno-porannym widokiem na Jezioro Międzybrodzkie oraz górę Żar. Szlak początkowo wiedzie asfaltową drogą, wśród osiedli wyżej położonych domostw. Następnie zmienia charakter na bardziej leśny by po chwili doprowadzić nas do, świeżo wyremontowanego po pożarze, Domu Turystyczno-Rekolekcyjnego - Chrobacza Łąka".



Jak przystało na prawdziwych turystów, za których śmiemy się uważać, drogą kupna w domu rekolekcyjnym wchodzimy w posiadanie zapasu pysznego piwka, którego konsumpcje rozpoczynamy bez żadnej zwłoki. Pogoda z każdą chwilą coraz bardziej nas rozpieszcza, praktycznie całe podejście do schroniska odbywam w "krótkim rękawku". Cyklicznie pojawiające, się na tarczy mojego zegarka, alarmy burzowe traktujemy z przymrożeniem oka.





Spory tłum wypełniający okolice szybko nam się nudzi, opuszczając dom rekolekcyjny, zahaczamy jeszcze o szczyt Łąki, celem uwiecznienia jej widoków w pamięci naszych aparatów i inspekcję Chrobaczej uznajemy za zakończoną.



Pogoda się utrzymuje, grzbietem w spokojnym, spacerowym tempem, wśród ferii barw i kolorów wygenerowanych przez naszą złotą jesień, dobijamy około godziny 14:30, do szczytu o wdzięcznej nazwie Gaiki. Szczyt ten charakteryzuje się niewielką polanką osłoniętą lasem. Rozmiar polanki i jej walory estetyczne sprawiają, że jest to niemal idealne miejsce do zaaranżowania głównego punktu programu dzisiejszej wycieczki, czyli pieczenia kiełbasek przy ognisku. Do rozpalenia ognia używam paleniska, wielokrotnie wykorzystywane przez naszych poprzedników. Szybka zbiórka drewna, delikatny remont kamiennych burt i po chwili cieszymy nasze oczy pięknym ogniskiem.





Z plecaków dobywamy przygotowane wcześniej kiełbaski oraz resztę niezbędnych do "kiełbaskowego ceremoniału" składników. Uwolnione podczas pieczenia zapachy zwabiają kilkoro przechodzących nieopodal turystów. Mimo szczerych chęci podzielenia się naszym przysmakiem, nie udaje nam się jednak namówić ich do wspólnego posiłku. A przysmak śmiało można sklasyfikować jako "delicję roku", nie pamiętam aby podwawelska ostatnio smakowała mi tak dobrze. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Nasz plan zakłada kolejną atrakcję, w postaci schodzenia do auta po zmroku, ale nie chcąc żeby ciemności zastały nas już podczas popasu, postanawiamy dogasić ognisko, spakować plecaki i na chwilę przed godziną 16:00 wyruszyć w dół w stronę Międzybrodzia. 



Podczas powolnego zejścia doświadczamy malowniczego zachodu słońca oraz niezwykłej iluminacji krzyża milenijnego, widocznego z oddali, a który podziwialiśmy za dnia będąc na szczycie Chrobaczej Łąki. 




Do auta dochodzimy w kompletnych ciemnościach, w szampańskich humorach około godziny 18:00.  W ciągu pięciu godzin udało nam się pokonać ponad 15km trasy i ponad 600 metrów podejścia, co nasza najmłodsza turystka zniosła śpiewająco. Urozmaicające wycieczkę akcenty w postaci ogniska, czy użycie latarek spowodowały, że pięcioletnia Zosia nie miała czasu na pogrążenie się w nudzie, co stanowi kluczowy warunek atrakcyjności w oczach dziecka, tego typu całodniowego spaceru. 

Zapraszam do galerii naszych zdjęć:

Pozdrawiam,
Maciek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz